Dlaczego makrobiotyka?

Ten blog to dokumentacja rewolucji jaka dokonała się w moim życiu za sprawą makrobiotyki w wersji wegańskiej. Do zainteresowania się nią skłoniła mnie przebyta choroba nowotworowa. Chciałabym podzielić się moimi doświadczeniami, pomysłami na pyszne wegańskie makrobiotyczne posiłki i rozważaniami o zdrowiu i naturalnym stylu życia.
Makrobiotyka to nie tylko "dieta", ale styl życia, sposób myślenia i postępowania. Makrobiotyka, choć niektórym może wydawać się bardzo rygorystyczna (bo przecież trzeba zrezygnować z produktów pochodzenia zwierzęcego i większości tzw. normalnego jedzenia) i trudna do zrealizowania (posiłki przygotowywane są na bieżąco i kilka godzin dziennie trzeba spędzić w kuchni), jest tak naprawdę jedną wielką przygodą. Jedzenie makrobiotyczne jest pyszne, naturalne, energetyczne, służy naszemu zdrowiu, przywraca równowagę i daje jasność umysłu. Kuchnia makrobiotyczna to pole popisu dla osób kreatywnych, które lubią eksperymentować, ale jednocześnie w życiu realizują się w wielu innych dziedzinach. Im dłużej stosujesz makrobiotykę, tym mniej zastanawiasz się co ugotować, jak skomponować posiłki, wystarczy, że interpretujesz sygnały, które wysyła ci twoje ciało i po prostu gotujesz "intuicyjnie". I każdy posiłek staje się prawdziwą ucztą.


czwartek, 31 lipca 2014

Posypka orzechowo-nasienna

Posypka* jest doskonałym dodatkiem do dań ze zbóż - wbogaci nie tylko smak potraw, ale także ich wartości odżywcze. Orzechy i nasiona posiadają wszystkie niezbędne dla witalności składniki: witaminy (są najlepszym źródłem witaminy E, która m.in. ochrania nerwy i poprawia odporność), minerały, aminokwasy i węglowodany. Oprócz tego, orzechy i nasiona zawierają najwięcej dobrych tłuszczów ze wszystkich nieprzetworzonych produktów, w tym tak cenne dla zdrowia niezbędne kwasy tłuszczowe.
Quinoa z musem śliwkowo-morelowym i posypką orzechowo-nasienną.

Posypkę przygotowujemy z sezamu, siemienia lnianego, pestek dyni, słonecznika i różnych orzechów. Wszystkie składniki wymagają prażenia na patelni.
Najpierw na lekko nagrzanej patelni prażymy przez 10-15 minut siemię i sezam od czasu od czasu mieszając. Nasiona nie powinny być gorące - jeśli nie jest możliwe dotknięcie ich dłonią bezpośrednio na patelni oznacza to, że temperatura jest zbyt wysoka, co grozi utratą cennych kwasów tłuszczowych. W następnej kolejności prażymy słonecznik i dynię (temp. może być trochę wyższa niż w przypadku sezamu i siemienia), a na końcu orzechy.
Wszystkie składniki studzimy, przy czym sezam i siemię w osobnej misce. Słonecznik, dynię i orzechy po ostygnięciu siekamy drobno nożem. Następnie wszystkie nasiona i orzechy mieszamy w słoiku, w którym możemy je przechowywać (zamknięte) w ciemnym i chłodnym miejscu (latem w lodówce). Do posypki można również dodać ekspandowany amarantus.

Smacznego chrupania :)

*Przepis powstał w oparciu o recepturę Kazimierza Kłodawskiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz